30 grudnia 2024
Technologie przyjazne mieszkańcom
aktualności

Pracownia Orange w Cieszynie swoimi cyklicznymi i projektowymi działaniami przekonuje, że nowe technologie świetnie sprawdzają się podczas zajęć z każdą grupą wiekową. Sprawdź, co opowiedział nam o tym jej lider, Michał Nowak.
Katarzyna Lipska: Pracownia Orange w Cieszynie działa już od prawie 1,5 roku. Opowiedz proszę, jak wygląda jej funkcjonowanie na co dzień.
Michał Nowak, lider Pracowni Orange w Cieszynie: To zależy od tego, jaki to jest dzień tygodnia. Na przykład w czwartki, już od września ubiegłego roku, prowadzimy tam zajęcia z pracowni krawieckiej. Wcześniej działała ona w innym miejscu, w mniejszym pomieszczeniu, ale po tym, jak pozyskaliśmy własne maszyny do szycia m.in. dzięki wsparciu Fundacji Orange, zdecydowaliśmy się przenieść ją do Pracowni Orange. Pracownia działa od poniedziałku do piątku, ale dopasowujemy to do naszych godzin pracy, bo pracujemy w osiedlowym domu kultury funkcjonującym przy spółdzielni mieszkaniowej, więc ten nasz czas pracy jest związany z aktywnością samej spółdzielni.
Część zajęć łączy się np. z sekcją podróżniczą oraz sekcją nauki i techniki Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Czasem zdarza się, że temat spotkania sekcji podróżniczej jest tożsamy albo bardzo bliski z tym, co można znaleźć w aplikacjach, które pozyskaliśmy na gogle VR, więc udaje się to zgrabnie łączyć. Podobnie z sekcją nauki i techniki – mieliśmy tam np. taki temat, który dotyczył budowy ludzkiego ciała, i pokazywaliśmy to w odpowiedniej aplikacji. Robimy to albo bezpośrednio podczas zajęć – parując gogle z komputerem i przesyłając obraz na rzutnik, żeby cała grupa mogła zobaczyć, co widzi osoba w goglach – albo zapraszamy seniorów na sesje indywidualne, bo czasem grupa jest duża, a gogli jest trochę za mało, żeby odpowiednio to zorganizować.
Staramy się też organizować półkolonie podczas ferii zimowych i wakacji letnich – przychodzą na nie dzieciaki z pobliskiej szkoły i z naszego osiedla, dość sporego, bo liczącego kilka tysięcy mieszkańców. Dzieci odwiedzają nas w ogóle bardzo chętnie i raczej same potrafią sobie regulować czas. Najchętniej korzystają z konsoli, ale też bardzo dobrze sprawdza się GraviTrax, który pozyskaliśmy za punkty z grywalizacji. GraviTrax jest super, może zaangażować wiele osób i daje się rozbudowywać przez kolejne osoby, które przychodzą. To fajne narzędzie – myślę, że byłaby to fajna rzecz, w którą warto wyposażać Pracownie Orange na starcie, bo nawet ten zestaw bazowy daje dużo możliwości i może się spodobać wielu dzieciom – starszym i młodszym.
Jakie technologie wykorzystujecie w swoich zajęciach i w jaki sposób to robicie?
Jeśli chodzi o gogle VR, najłatwiej jest nam to skierować do seniorów. Mieliśmy też takie działania z młodzieżą, ale wydaje się, że dzieci same czują, że nie jest to do końca coś, co jest dla nich odpowiednie. Ci, którzy już wiedzieli coś o nich, sami wiedzieli, że są one raczej dedykowane dla starszych, nawet z czysto fizjologicznego poziomu – są zaprojektowane dla większej głowy, mniejszym trudno jest je utrzymać w odpowiedniej pozycji.
Podczas zajęć związanych z półkoloniami bardzo często sięgamy po modelowanie i druk 3D w różnej formie. Ostatnio, podczas tygodnia kodowania, łączyliśmy to z robotyką – części robotów drukowaliśmy na drukarce, komponowaliśmy części z mikroprzewodników, potem to wszystko programowaliśmy i sterowaliśmy nimi. To był cały proces trwający 3 dni. Oczywiście wcześniej musieliśmy przygotować i przetestować wiele elementów, bo oboje – ja i mój znajomy, który prowadził te zajęcia – robiliśmy to po raz pierwszy i musieliśmy to dopasować do czasu i możliwości. Zabawy było z tym co niemiara.
Super sprawą jest też robotyka z klockami Lego. Mamy zestaw Lego Spike, również pozyskany z projektu z Fundacji Orange. To trafia do wszystkich – i do starszych, i do młodszych. Na pewno chcielibyśmy to kontynuować i poszerzyć. Mieliśmy też zajęcia z programowania w Scratchu, a także z animacji poklatkowej. Wokół tego drugiego skupione były całe ferie zimowe, dzieci od początku do końca – scenariusz, scenografia, udźwiękowienie, postprodukcja – tworzyły własny film.
W ramach Ekograntu realizowaliście projekt Elektryczna pomarańcza. Czy mógłbyś trochę o nim opowiedzieć?
Mieliśmy trzy rodzaje działań. Największym zainteresowaniem cieszyła się zbiórka “elektrogratów” – wiele osób przez ten czas odwiedzało nas nawet kilka razy, najpierw dopytując o szczegóły, a potem przynosząc różne rzeczy. Zasada była taka, żeby były to wciąż działające sprzęty, które mogłyby jeszcze komuś się przydać, więc często musieliśmy sprawdzić (w miarę możliwości), czy faktycznie są one sprawne. To były bardzo różnorodne rzeczy – magnetowidy, odtwarzacze DVD, części do komputerów, opiekacz, żelazka… Potem wysyłaliśmy to do fundacji, która przekazuje to dalej. Po zakończeniu naszej zbiórki informowaliśmy mieszkańców, że na tych samych zasadach mogą nadal oddawać swoje rzeczy już we własnym, prywatnym zakresie. Drugim działaniem był konkurs plastyczny skierowany do dzieci – temat był związany z odnawialnymi źródłami energii oraz z oszczędzaniem energii elektrycznej. Od początku komunikowaliśmy, żeby te prace nie były zbyt dosłowne. Spotkało się to z dużym zainteresowaniem.
Zorganizowaliśmy też spotkanie informacyjne dla mieszkańców Cieszyna na temat bonu energetycznego – zależało nam na tym, żeby wyjaśnić i skupić dostępne na ten temat informacje, bo wydawało mi się, że w tamtym czasie rozmywały się one w przekazach medialnych. Wiele osób, które mogłyby pozyskać ten bon, może o tym zapomniało albo w ogóle o nim nie wiedziało, więc tym spotkaniem chcieliśmy ten temat przybliżyć i ułatwić. Oprócz rozmowy o bonie przygotowaliśmy też prezentację na temat domowych sposobów na oszczędzanie energii, żeby uświadomić lub przypomnieć ludziom, jak to wygląda. Prezentację potem udostępniliśmy na stronie, żeby do tej wiedzy w pigułce można było wrócić.
Z czego jesteście najbardziej dumni?
Myślę, że z tego, że i dzieci, i rodzice dopytują, kiedy będą następne zajęcia. Wiele osób jest zainteresowanych tym, co robimy, dopytują np. o zajęcia w ferie, chcą wziąć udział w czymś więcej, może mają jakiś niedosyt, bo chcieliby usłyszeć o czymś, dowiedzieć się jeszcze więcej. Widać, że jest na to duże zapotrzebowanie, a forma działań, które proponujemy, trafia do mieszkańców.
Poza tym sporo rzeczy ciekawych i przydatnych udało nam się drukować na drukarce 3D – na przykład model 1:1 tłoku do silnika lotniczego na zaliczenie dla studenta Politechniki Wrocławskiej. Drukował się bardzo długo, było kilka prób, trzeba było go potem dodatkowo spasować – całość trwała w sumie 48 godzin! Z tego, co wiem, ma się do nas zgłosić kolejny student, który potrzebuje takiego wsparcia, więc stajemy się z tego znani. Sam stworzyłem też takie puchary na turniej piłki nożnej i wakacyjny turniej w biegach przełajowych – częściowo był wydrukowany, częściowo połączony z żeliwnym ciężarkiem. Było to dość wyjątkowe, nie takie zwykłe, kupowane w sklepie, tylko wykonane własnoręcznie i jedyne w swoim rodzaju.
Czego chciałbyś życzyć Wam innym liderom Pracowni i samemu sobie?
Myślę, że cierpliwości – może być potrzebna! Natomiast z mojej perspektywy: sam nie mam aż takiego doświadczenia czy wiedzy, żeby samemu prowadzić takie zajęcia czy warsztaty, a chciałbym do tego dążyć, żeby w pełni wykorzystywać sprzęt, który mamy, zwłaszcza jeśli chodzi o robotykę i programowanie. Wydaje się, że takie szkolenia mogłyby być przydatne dla osób działających w Pracowniach.