Aktualności

24 lipca 2023

Roboty, ekologia i edukacja przez gry – nowe początki w Pracowni Orange w Łańcucie

aktualności

Pracownia Orange w Łańcucie. Przez szybę widać dzieci uczestniczące w warsztatach.

Pierwsza połowa 2023 roku to dla Pracowni Orange w Łańcucie – naszej lipcowej Pracowni Miesiąca – pełen wyzwań powrót do aktywnej działalności po niemal dwóch latach remontu. Przeczytajcie, jak wspominają oni ostatnią dekadę w społeczności Pracowni Orange, co motywuje ich do działania i co planują na najbliższe miesiące.

Katarzyna Lipska: Opowiedz proszę, jak wyglądały Wasze początki z Pracownią Orange, jak to się wszystko zaczęło?

Małgorzata Szpunar, Pracownia Orange w Łańcucie: W internecie znalazłyśmy informację o tym, że jest nabór – to było w 2012, bo jesteśmy Pracownią z pierwszego naboru. Po zapoznaniu się z projektem, z jego regulaminem i ofertą, postanowiłyśmy wystartować – zawiązała się grupa inicjatywna, bo był to jeden z warunków. Co ciekawe, w tamtym czasie akurat skończyłyśmy remont pomieszczenia, które zostało pomalowane na piękny, zielony kolor, została kupiona zielona wykładzina, ogólnie była to fajna sala komputerowa w zielonym kolorze – i musiała szybko zostać przemalowana na pomarańczowo (śmiech). Było ciekawie. Trzeba było też zrobić taki wystrój i koncepcję, jak przyciągnąć ludzi, więc na chodniku kawałek od biblioteki namalowaliśmy takie duże pomarańczowe stopy, które utrzymywały się tam jeszcze długo, ponad rok. Ciekawie było obserwować, jak idą dzieci z rodzicami – a nawet czasem sami rodzice – i skaczą sobie po tych stopach (śmiech). To bardzo miłe wspomnienia sprzed przeszło 10 lat.

Potrafisz wskazać jakieś najlepsze momenty z tej ponad dekady działalności Waszej Pracowni Orange?

Realizowałyśmy kilka projektów grantowych, na przykład “Na ludową nutę z Pracownią Orange” – to był taki projekt, gdzie robiliśmy np. kwiaty z papieru, aniołki i skarbonki z gliny. W ramach tego działania strugany był też drewniany koń na biegunach, który nazywa się Pomarańczka i do tej pory u nas stoi, można się na nim huśtać. To był dość spory projekt, a potem mieliśmy różne mniejsze granty, głównie związane z kodowaniem i robotami – Dash i Dot po angielsku, LoFi roboty… Organizowaliśmy też np. czytania dla dzieci z różnymi znanymi osobami, m.in. z koszykarzami i innymi ciekawymi ludźmi z naszego regionu. Trudno teraz powiedzieć, który z tych projektów był najciekawszy – przez 10 lat działalności jednak troszkę się tego nazbierało. 

Ostatnio przez prawie 2 lata trwał remont budynku biblioteki, w którym mieści się Pracownia, więc działalności – ze względu na ilość i intensywność prac renowacyjnych – nie było. Teraz, od stycznia, z powrotem uruchamiamy się, próbujemy realizować różne działania i projekt, dostaliśmy też eko-grant, co nas bardzo cieszy. Poza tym z nami nowa osoba, Patrycja, która “wciąga” się w funkcjonowanie naszej Pracowni i myślę, że będzie nam to szło coraz lepiej.

Na stronie Pracowni Orange widziałam, że obchodziliście Światowy Dzień Pszczół i odbyliście ciekawe spotkanie – możesz o nim trochę opowiedzieć?

Tak, to było działanie w ramach wyzwania, które – szczerze mówiąc – zauważyliśmy dosyć późno, ale udało nam się szybko i sprawnie zorganizować. Przyszedł do nas pan pszczelarz, który zademonstrował mnóstwo różnych narzędzi ze swojego wyposażenia, przebierał się w swój specjalny pszczelarski strój i bardzo ciekawie opowiadał o swojej pracy. Przyniósł też ze sobą miód do degustacji, więc każde dziecko mogło skosztować różnych miodów. Było to bardzo udane spotkanie i myślę, że będziemy robić takich więcej, jak ktoś ciekawy przyjdzie nam do głowy – także bez okazji.

Wspomniałaś o eko-grancie, który będziecie realizować w swojej Pracowni Orange. Na czym będzie polegał Wasz projekt?

Nastawiliśmy się tutaj na trzy rzeczy. Jedna z nich to gra planszowa – “Hamernia” z Małopolskiego Instytutu Książki, w którą równocześnie może grać 30 osób. Współpracujemy z tym instytutem i najpierw my będziemy szkolone, żeby wiedzieć, jak to dokładnie działa, a potem same będziemy prowadzić rozgrywki wśród dzieci i młodzieży (w projekcie ujęte są dzieci i młodzież, ale myślę, że i starsi chętnie w to zagrają). Akcja gry jest osadzona w Kuźnicach, w Zakopanem, ale łatwo można ją dostosować do swoich własnych regionalnych realiów. To gra ekonomiczno-społeczna i ekologiczna, bo chodzi tam o rozwój danej miejscowości. Można w niej projektować pewne działania i uwzględniać przy tym aspekty ekologiczne – np. budując osiedle czy sklepy. 

Druga część naszych działań będzie się opierać o to, w czym intensywnie działamy na co dzień – o programowanie i roboty. Zakupiony zostanie dodatek do Scotty Go! Coding Adventure, Ekomisja. To 50 różnych zadań służących zaprogramowaniu robota, który przybywa na planetę, która jest bardzo zaśmiecona i musi ją po prostu posprzątać. Dzieciaki będą więc uczyć się o ekologii, o segregowaniu śmieci i jednocześnie uczyć się programowania.

Trzecim naszym działaniem będą warsztaty z wykorzystaniem materiałów z recyklingu – wykorzystamy butelki, nakrętki, papier. Naszym założeniem jest długofalowe działanie. Realizacja projektu jest przewidziana do końca września, ale my będziemy to kontynuować, dopóki będą chętni – gry zostaną z nami na dłużej i liczę, że wejdą na stałe do oferty naszej Pracowni Orange.

Skąd czerpiecie inspirację do Waszych działań i gdzie zwykle szukacie pomysłów?

Głównie są to rozmowy z różnymi osobami, które przychodzą czy to do Pracowni, czy do biblioteki. Dzieje się to naturalnie – ktoś nam coś zasugeruje, ktoś przyjdzie i podpowie, że np. dobrze byłoby zorganizować rozgrywki w jakąś grę planszową, i działamy. W tym roku mieliśmy też np. sporo chętnych osób do pomocy przy Tygodniu Czytania dla Dzieci i w Pracowni Orange czytała dzieciom Telewizja Łańcut – to nasi sąsiedzi, którzy od niedawna mają swój lokal w tym samym budynku. Po lekturze dzieci zeszły z Pracowni do studia nagrań i mogły obejrzeć, jak nagrywa się różne audycje. Zdarza się też, że pomysły na działania podpowiadają nam nauczyciele, bo chcieliby zrobić coś, czego ze względu na brak sprzętu nie mogą zrobić z uczniami w szkole. 

A co najbardziej Was motywuje do aktywności w ramach Pracowni Orange?

Przede wszystkim to, że ludzie przychodzą, są zadowoleni z tego, co robimy i mówią, że oni tu jeszcze wrócą. Musimy więc ciągle coś wymyślać, żeby mieć co im pokazać, jak wrócą (śmiech). Motywujące jest też to, że mamy dodatkowe wsparcie ze strony Fundacji Orange – granty, gdzie możemy coś dodatkowego zdobyć i potem to wykorzystywać. Grywalizacja też bardzo motywuje, bo bierze się udział w wyzwaniach, żeby zdobywać punkty… Ale na pierwszym miejscu postawiłabym jednak zadowolenie ludzi i to, że chcą do nas wracać, bo coś ciekawego się u nas dzieje.

A kim są zwykle Wasi odbiorcy?

Głównie są to dzieci i młodzież, chociaż starsi też. Współpracujemy z Łańcuckim Uniwersytetem Trzeciego Wieku, jego członkowie często do nas przychodzą – zwłaszcza sekcja fotograficzna. Mają u nas swoje spotkania raz w tygodniu, przeglądają zdjęcia, opracowują wystawy, robią katalogi do wystaw i spotkania poplenerowe. Z dziećmi przychodzą zaś rodzice, więc też zawsze się zatrzymują, patrzą, oglądają. 

Czy to tylko mieszkańcy Waszej miejscowości, czy macie też szerszy zasięg oddziaływania?

To w większości mieszkańcy Łańcuta, ale czasem przychodzą też osoby spoza Łańcuta, zwłaszcza podczas działań wakacyjnych. Teraz Patrycja wymyśliła bardzo fajny tydzień z detektywem, pełen zagadek i zadań, takich jak robienie portretu pamięciowego czy zbieranie odcisków palców – na te zajęcia zapisane są też dzieci spoza Łańcuta, z okolicznych sąsiednich miejscowości. 

Powstał też u nas ostatnio Klub Mamy, Taty i Malucha – z myślą o małych, raczkujących dzieciach i ich rodzicach. Udało nam się pozyskać zabawki i maty dla dzieciaków, które “pełzają” sobie i razem się bawią, a mamy w tym czasie mogą porozmawiać, poznać się lepiej i wymienić się pomysłami. Organizowaliśmy też takie spotkania w plenerze, pod dębami przy bibliotece czy w łańcuckim parku w storczykarni.

Jaka jest według Ciebie recepta na to, żeby Pracownia Orange działała sprawnie i aktywnie?

Potrzebna jest przede wszystkim osoba, która będzie tym jakoś kierować i zarządzać, a także mobilizować otoczenie do działania. Ktoś, kto potrafi też odpowiednio to wszystko zareklamować. Potrzebne są oczywiście także jakieś środki, żeby wyposażyć Pracownię i przyciągnąć odbiorców – często pomagają w tym lokalni partnerzy. U nas jest poza tym bardzo dobra współpraca między biblioteką a Pracownią. Traktujemy je osobno, oddzielamy działania, ale blisko współpracujemy: pożyczamy sobie różne rzeczy, pomagamy sobie wzajemnie, dzielimy się zasobami, które mamy, takimi jak materiały plastyczne, roboty czy drukarka 3D. Te zasoby są bardzo ważne, by coś mogło się dziać.

Jakie są plany Pracowni na najbliższe miesiące? Co będzie się u Was działo?

Z pewnością będziemy kontynuować wspomnianego Klubu Mamy, Taty i Malucha. Wracamy do zajęć z Xboxem i kontrolerem ruchu, był też pomysł na warsztaty z decoupage’u. Ja natomiast zamierzam wkroczyć ze swoimi robotami – Klub Małego Kodera wróci z sali multimedialnej do Pracowni Orange po nowym naborze. To cykliczne zajęcia grupowe, które prowadziliśmy regularnie przed remontem, pracując z LoFi robotami, Dash i Dot oraz ze Scotty Go! Spotykaliśmy się z dwiema grupami po 10 osób, poznając najpierw kodowanie od podstaw, a potem przechodząc do wykonywania pewnych zadań i wyzwań, tak, żeby pokombinować, pogłówkować i stworzyć program. Warto może wspomnieć, że jeden z chłopców, którzy chodzili kiedyś na Klub Młodego Kodera, studiuje w tej chwili programowanie w Krakowie – więc chyba trochę go to wciągnęło (śmiech). Nie wiem dokładnie, co jeszcze planuje Patrycja, ale ma wiele pomysłów – na pewno będzie się więc dużo działo.