19 sierpnia 2025
Docierać do społeczności i odpowiadać na jej potrzeby – Pracownia Orange w Jaraczewie
aktualności

Mała miejscowość, wielka energia – w Jaraczewie z pewnością nie brakuje motywacji do działania. Sprawdź, co o swoich doświadczeniach w pracy liderskiej, zmianach, jakie udaje się wprowadzić i owocnej współpracy z innymi opowiedziała nam liderka tamtejszej Pracowni Orange, Katarzyna Roszak.
Katarzyna Lipska: Co dla Ciebie znaczy bycie liderką Pracowni Orange?
Katarzyna Roszak, liderka Pracowni Orange w Jaraczewie: Bycie liderką to koordynowanie działań Pracowni Orange, ale to tylko jedna strona tej roli, chyba mniej ważna. Ważniejsze jest docieranie do społeczności lokalnej, skupienie ich wokół Pracowni Orange, badanie potrzeb tych ludzi i organizacja dla nich różnych spotkań i działań. To także współpraca z pozostałymi osobami, które działają przy Pracowni Orange – nakręcanie ich, bycie takim ich “motorem napędowym”.
A co daje Ci bycie liderką Pracowni Orange?
Pracownia Orange w naszej miejscowości to jest niesamowita rzecz. Jesteśmy małym miasteczkiem, mieszka tu tylko 1800 osób. Pracownia Orange działa przy naszej bibliotece, która ma filię także w Górze – to jeszcze mniejsza miejscowość, która liczy 600 osób. Przez to działa u nas coś, co nazywamy mobilną Pracownią Orange: często, by dotrzeć do większej ilości osób, robimy działania właśnie w filii pod szyldem Pracowni, korzystając np. z gogli VR czy z maszyn do szycia. Robimy te spotkania zarówno dla dzieci, jak i dla seniorów. Uwielbiam, jak nasi aktywni seniorzy siedzą w goglach VR uśmiechnięci i zadowoleni, że mogą zwiedzać w ten sposób różne zabytki czy jechać rollercoasterem. Niezwykle popularne okazały się też maszyny do szycia: cały czas mamy nowych chętnych i tworzymy kolejne grupy. To dla mnie ogromna radość, że możemy być atrakcją dla naszej małej społeczności, że ludzie są naprawdę zainteresowani, że oprócz stałych zajęć raz czy dwa razy w tygodniu w Pracowni ciągle pojawiają się dzieci i młodzież, grają na konsoli, korzystają z komputerów, grają w planszówki. To jest takie ich miejsce spotkań. Cieszę się, bo widzę i słyszę zadowolenie, widzę, z jaką radością wracają. To nadaje sens naszym działaniom.
Kolejne pytanie trochę wiąże się z tym, o czym już powiedziałaś. Jakie zmiany udaje Ci się wprowadzić dzięki temu, że jesteś liderką Pracowni Orange?
Udaje nam się przyciągnąć wiele osób, które nie korzystały z biblioteki, a teraz odwiedzają nasz budynek i korzysta z Pracowni – a dzięki temu też przy okazji sięgają po książki, co podwójnie mnie cieszy. Zmianą jest to, że młodzież ma swoje miejsce, że już się nie muszą szwendać, szczególnie w jesienne i zimowe wieczory. To jest miejsce, w którym mogą się spotkać ze sobą – wiedzą, że jak tu przyjdą, ktoś zawsze tu będzie i będzie miał z kim pograć, z kim porozmawiać.
Może są jakieś zmiany, które chciałabyś wprowadzić w przyszłości?
Z pewnością chciałabym jeszcze bardziej zainteresować starszą młodzież, 16+. To taka grupa wiekowa, która jest najbardziej wymagająca, ale jednocześnie bardzo wdzięczna, bo kilka razy udało mi się realizować z nimi różne projekty (m. in. świetne spektakle w projektach teatralnych) i wiem, że jeśli uda się do nich dotrzeć i zaproponować im coś, co ich naprawdę interesuje, to działa to naprawdę świetnie. Myślałam o zorganizowaniu takich rozgrywek między Pracowniami Orange w stałych godzinach, tak, żeby uczestnicy mogli się ze sobą spotkać i jakoś ich nakręcić, ale niestety tego lata jeszcze mi się to nie udało.
A jakie działania są według Ciebie najważniejsze w Pracowniach Orange?
Chyba nie umiem tego tak określić – to bardzo zależy od grupy. To, że mamy PlayStation, jest oczywiście bardzo fajne i niezwykle popularne wśród młodzieży, która się wokół tego skupia… Ale równie ważne jest to, że mamy gogle VR i możemy przenieść seniorów podczas zajęć w całkiem inny świat. W bardzo dużym stopniu wykorzystujemy też ploter laserowy i drukarkę 3D, robiąc np. komponenty na warsztaty, gadżety na rozmaite wydarzenia czy organizując zajęcia z projektowania i obsługi takiej drukarki. Świetne jest to, że oprócz sprzętu dostajemy też od Fundacji Orange szkolenia, bo dzięki temu potrafimy te narzędzia obsługiwać, przekazywać tę wiedzę dalej i faktycznie są one w 100% wykorzystywane. Nie mówiąc już o szkoleniach liderskich, które bardzo nakręcają do działania!
Gdybyś miała wskazać swój największy sukces jako liderki Pracowni Orange, co by to było?
Sukcesem jest to, że dzięki Pracowni Orange zaczęliśmy wspaniałą współpracę z ośrodkiem wychowawczym dla dziewcząt w Cerekwicy. Zaprosiliśmy je kilka razy i nawiązaliśmy stałą współpracę. Ostatnio, podczas rodzinnego rajdu rowerowego, który organizowaliśmy – a jedzie z nami zawsze ponad 100 osób! – oni przyjęli nas i ugościli w swoim parku, przygotowali dla nas mnóstwo atrakcji. To są dziewczyny trochę pokrzywdzone przez los, które naprawdę się tutaj otwierają i angażują, ich wychowawczynie mówią, że bardzo chcą przyjeżdżać do nas na najróżniejsze zajęcia. Bardzo się cieszę, bo współpracujemy z wieloma organizacjami, a to była taka “niezaopiekowana” instytucja, do której nie wiedzieliśmy, jak dotrzeć i co im zaoferować. Pracownia Orange spowodowała, że ta współpraca się tak świetnie rozwinęła – bardzo ją cenię i bardzo się z niej cieszę.
Druga rzecz, która bardzo mnie cieszy i którą uważam za sukces, to fakt, że pozostałe dziewczyny zaangażowane w działanie Pracowni nie tylko skorzystały ze świetnych szkoleń, ale też naprawdę to czują, wykorzystują i działają. Dzięki temu w tej chwili mogę być takim liderem bardziej obserwującym i wspierającym. Początki były takie, że musiałam to trochę “ponapędzać” i porozkręcać, a teraz to się tak fajnie samo kręci.
Widzę, że Ty masz jej nadal dużo, ale podpowiedz – jak nie stracić motywacji do działania jako liderka Pracowni Orange?
Myślę, że mimo wszystko cały czas trzeba wprowadzać coś nowego. Jeśli działamy na rzeczach, które być może nawet przez lata świetnie się sprawdzają, ale robimy ciągle to samo, to jakoś traci się tę energię. A jeśli docieramy do nowej grupy ludzi, wymyślamy nowe zajęcia i widzimy zainteresowanie, to jest znacznie lepiej. Trzeba też dopytywać o potrzeby odbiorców. Kiedyś wydawało nam się, że robimy świetne zajęcia, a dziwiłyśmy się, dlaczego nikt na nie nie przychodzi – nie przychodził, bo nie było takiej potrzeby, więc teraz już dopytujemy i udaje nam się wychodzić z trafionymi propozycjami. Dla mnie największym motorem do działania jest satysfakcja ludzi, to, jak o tym mówią, uśmiechy dzieciaków, zadowolenie starszych i te wszystkie dobre słowa, które słyszymy – to jest miód na serce.
Rozmawiała Katarzyna Lipska
X