3 sierpnia 2025
Jak zbudować wspólnotę wokół Pracowni? Czyli o działaniach w Ryczywole!
aktualności

Wspólnotowe działania, spotkania wokół ekologii i przepis na to, jak zrobić warsztaty „coś z niczego”, czyli rozmowa z Beatą Bogumił – liderką Pracowni Orange w Ryczowole.
Jak w tym momencie wygląda funkcjonowanie, codzienne życie Pracowni w Ryczywole?
— Od jakiegoś czasu Pracownia przede wszystkim działa jako miejsce spotkań. Komputery czy laptopy już nie są taką atrakcją, jak kiedyś. To już jest troszeczkę za mało. W tym momencie to, co najważniejsze w naszej Pracowni to relacje.
Mam taką grupę – dorosłe kobiety, część na emeryturze. Spotykamy się od dwóch lat, ale w tym roku zaczęłyśmy się spotykać już systematycznie, co tydzień. Realizowałyśmy projekt ekologiczny zagospodarowania ogródka przy Pracowni. To był punkt zwrotny. Powstały karmniki, domki dla owadów, eko ogródek. Dziewczyny przynosiły własne sadzonki z domu. Trwało to kilka miesięcy. Jesteśmy z tego bardzo dumne!
Zmieniło się w takie działanie bardzo wspólnotowe.
— Właśnie! Wymieniamy się rzeczami, roślinami między sąsiadami i to bardzo potrzebne. Myślimy, jak wykorzystać zebrane rzeczy, żeby mieć z tego naprawdę jakąś korzyść, żeby być zadowolonym. Gdy robimy warsztaty, to takie żeby potem naprawdę wykorzystać przedmioty, które na nich powstały. Używamy starych rzeczy, minimalizujemy zakupy. W bibliotece jest trudno o środki finansowe, więc nauczyłyśmy się, że po prostu wykorzystujemy, jak najwięcej naturalnych rzeczy, tkanin z second handów, przynosimy jakieś rzeczy i tworzymy z nich nowe.
Jak to się stało, że zaczęłyście się spotykać?
— To chyba wyszło od tego, że dzieci niektórych mam często przychodziły na zajęcia i potem się zadziało, że te mamy zaczęły się pojawiać z tymi dziećmi, i tak coraz bardziej się wkręcały. Aż w końcu stwierdziłyśmy: „czemu nie zrobić czegoś wspólnie?” no i tak się zaczęło.
Jedna z pań, która do nas dołączyła powiedziała: „Ale no chodźmy, spotykajmy się częściej! Czemu my się tak tylko spotykamy przed świętami? Spotykajmy się systematycznie, co tydzień!” I zaczęłyśmy się zastanawiać „w sumie dlaczego nie?” Choć myślałam na początku, że spotkanie co tydzień w końcu się znudzi, tak się nie stało! Teraz spotkania są regularne i nawet jeżeli któraś nie może, to po prostu przychodzi tylko, żeby powiedzieć „dzień dobry” lub napić się kawy. Czasami na takich warsztatach stolikowych spędzamy nawet i pięć godzin.
I jeszcze coś dodam: miałam ostatnio warsztaty z dziećmi i w pewnym momencie do mnie mówią: „- Proszę pani, a czemu my nie możemy zrobić tak jak dorosłe panie – grupy aktywnych mieszkańców?”.
Pracownia w Ryczywole jest z pierwszego naboru, to ogrom czasu. Jak myślisz o tych wszystkich latach, to co Ci w głowie najbardziej zostało?
— To jest bardzo trudne pytanie, bo tych rzeczy było naprawdę dużo. Z początku działania na pewno zapamiętałam szkolenia i otwarcie się Pracowni, to było dla mnie bardzo motywujące. Zobaczyłam, że gdzieś indziej też są pracownie, też są biblioteki i dzieją się tam fantastyczne rzeczy. Mogliśmy „zaplanować siebie” od początku, mieliśmy nowy sprzęt i szkolenia. To dla mnie było bardzo ważne, kontakt z inspirującymi ludźmi.
Wtedy zobaczyłam, że można robić tak fantastyczne rzeczy i zaczęłam to wprowadzać w swojej bibliotece. Pamiętam, jak pierwszy raz prowadziłam Noc w bibliotece, nocowanie w niej było czymś naprawdę nowatorskim.
Teraz Pracownia się zmienia. Kiedyś nie każdy miał komputer, więc to przyciągało dzieci. Teraz taką atrakcją są np. gogle VR. Gogli używamy w wakacje czy w ferie, dzieci przyjeżdżają tutaj do Ryczowołu odwiedzić dziadków z dużych miast. Przychodzą i mają reakcję „wow gogle VR!” i jest to dla nich atrakcja, bo u siebie tego nie mają. Naprawdę mnie to buduje i cieszy.
Super słyszeć, że nowy sprzęt rzeczywiście się przydaje. Dziękuję bardzo za rozmowę i trzymam kciuki za dalsze rozwijanie się grupy kobiecej przy Pracowni. A może też wkrótce aktywnych mieszkańców dziecięcych.
X