zamknij
W ramach naszej strony stosujemy pliki cookies w celu świadczenia usług na najwyższym
poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny
bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim
urządzeniu. Możesz dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dla plików cookies.
Dowiedz się więcej
o naszej Polityce cookies.
W naszej Pracowni już od dłuższego czasu dzieci "uwalniają wiosnę" podczas zajęć plastycznych, ale ta wiosna ciągle gdzieś się plącze i dojść nie może. Trzeba jej kupić rolki, czy jeszcze jakiś szybszy pojazd? Co zrobi jeden krok w przód, to znów dwa kroki do tyłu. I cóż mamy począć? Zamiast zrywać kwiatki, musimy je sobie namalować.
Nasze dzieci nie mogąc doczekać się na wiosnę za oknami, namalowały ją sobie w formacie XXL. Ale żeby nie było tak prosto, robiły to nawet stopami. Jaka później była radocha, kiedy się pomieszały skarpetki. Jedna para nawet zaginęła. Musieliśmy sporządzić rysopis i rozpocząć poszukiwania. Kiedy już nie było nadziei na odnalezienie, zadaliśmy kluczowe pytanie: Gdzie były ostatni raz widziane? Odpowiedź: Wkładałem je do kieszeni. O dziwo! Po sprawdzeniu, były tam, gdzie je ostatnio widziano. I tyle poszukiwań na darmo.
A propos wiosny. Pięknie namalowana, rękami, nogami, czym kto chciał- zawisła na naszej pomarańczowej ściance. No i znowu były uwagi oglądających nasze dzieło. A dlaczego bocian i słońce są do góry nogami? Ustaliliśmy z naszymi artystami, którzy malowali Panią Wiosnę jedną wersję: To wiosna staje na głowie, żeby do nas jak najszybciej przyjść. I to jest oficjalna wersja. Jednak znów rodzi się pytanie: Czy nasz portret w takim razie jest dobrze powieszony? Ale na to pytanie już sami odpowiedzcie :)
To jest relacja z wyzwania Uwolnić wiosnę!
To jest relacja z wyzwania Uwolnić wiosnę!